Ho! Ho! Ho! --- Czyli teren mikołajkowyA w teren pojechały:
Shogun-Ewa
Shadow-Majka
Delta- Aga
Ozzy-Kasia
A oto historia 4 kowbojek(tym razem zamieniły kapelusze na czerwone czapeczki mikołajkowe)
.
A więc...na Rancho byłam oczywiście wcześniej aby zająć sie naszymi milusińskimi, nakarmić, dać wody.Później zabrałam sie za sypanie słomy i siana a obok mnie dreptała sobie Delcia,
wypuściłam ją aby poobserwoac jej nóżke,czy jeszcze kuleje, ale na szczęście wszystko było już Ok!!!Juuupii
. Po niedługim czasie na Rancho zjawiła sie Agnieszka, przywitałyśmy sie i zaczełyśmy gadać o różnych pierdołach. Później Aga zagoniła Delte do boksu, i wtedy na Rancho przyjechała Maja.Gdy Maja poszła sie przebrać, to Ja z Agą poszłyśmy wyszorować nasze rumaki
, chwilkę później dołączyła do nas Maja
i sie zaczęło....." Omg jaki Ty jesteś brudny", "Ozzy ja chyba musze papier ścierny przynieść by Cie doszorować
"...Taaak.....szorowanie.
Ozzy był spokojny i dostał nawet czerwony szaliczek z okazji tego terenu, niestety rogi mi nie wyszły:( chociaż On i tak ma za bardzo rogatą duszę
.Delta troszke sie wierciła, a Shadow miał jakis nerwowy dzień, to chciał dziabnąć, to kopnąć..Eh..ale Maja tak łatwo sie nie poddawała, przyszła jeszcze Aga by troszke pomóc Maji
No ok patrze na zegarek, a tu już późno, co chwile wyglądałam z boksu a naszej spóźnialskiej ani widu ani słychu
. Zegar tik-tak, tik-tak,....tik...No!!! Jedzie Ewcia.
Oczywiście przeprosiła za spóźnienie a potem troche gadu, gadu i do koników.Nasze konie już gotowe, a tu raptem Dafenka postanowiła sobie wyjść na spacerek, uznałyśmy że raczej za nami nie pójdzie i zostanie sobie przy boksach. Niestety pomyłka.....my chcemy jechać a Dafne za nami i sie zaczeła jazda.Konie zaczeły troszke wariować, Shadow i Majka dostali strzała z kopyta Dafne...auć
, ja z Ozzym postanowiliśmy, że sie oddalimy od tego zamieszania.Ewa zsiadła z Shoguna i zaczeła zapędzać Dafne, nagle Dafne i Shogun stwierdzili, że pobiegną sobie na łąke, lecz ich zamiary powstrzymał pies, który biegał na placu zabaw i przegonił ich z powrotem na Rancho..ufff.Wszyscy już razem, Ewcia już na Shogunie rozdała nam lizaki i wyruszyłyśmy na podbój miasta
.
Ku naszemu zaskoczeniu, wszyscy bardzo miło nas witali na ulicach, machali do nas, trąbili, uśmiechali sie. A gdy spotykałyśmy dzieci, to rozdawałyśmy im lizaki i to był bardzo miły widok gdy widziałyśmy uśmiechnięte buzie tych dzieciaczków a w oczach błyszczały im iskierki radości.No to zbliżamy sie do dworca i niestety pod mostem koniki troszkę sie denerwowały, Ewcia zeszła z Shoguna i przebiegła z nim, my za nimi, Ozzy chciał wybiec do przodu(no, no czyżby koniec mu sie znudził
hehehe, że tak chciał wyrwać na początek), Shadow też troszke sie zdenerwował, ale wszyscy sobie dzielnie poradziliśmy, i strach szybko zostawiliśmy daleko za sobą pod mostem.No to kłus przez głowne ulice, a ja z Ozzym troszke goniliśmy ekipe galopem, a żeby samochody nie przerobiły nas na kotlety
No i tak jeździliśmy różnymi ulicami, mówiąc wszystkim "Wesołych świąt", jedna Pani nawet chciała bardzo wsiąść na Shoguna, więc Ewcia spełniła jej mikołajkowe życzenie:). Jeszcze odwiedziłyśmy Gosie Krawcową:P aby sesje zdjęciową nam zrobiła:) później sesja zdjęciowa u Marcinki no i Goo...przez piaszczystą drogę..galoooopem..Ihaaaaaa.
Z wizytą wpadłyśmy jeszcze do dziadków Ewci, oczywiście znów sesja zdjęciowa..Eh..prawdziwe z nas gwiazdy tego dnia były, a taki Edek z krainy kredek..chociaż NIE.. kredki sa kolorowe a on widocznie znał tylko szare słowa, za to My go obdarowałyśmy uśmiechem i słowami" Wesołych świąt".W drodze spotkałyśmy jeszcze Sandrę Kurczewską, dostała od nas lizaka i dalej już na Rancho...
Po powrocie nakarmiłam konie, Aga dała im wody, Maja sie przebierała a Ewcia pojechała rozmienić pieniądze. Potem wszystkie do domu, Aga jeszcze musiała chwilę poczekać na rodziców, a ja z Ewcią i Mają pojechałyśmy sina w dal...ale to już inna historia
Uśmiechnięte, spełnione i w pewien sposób szczęśliwe.Obdarowałyśmy tego dnia wielu ludzi uśmiechem, życzliwym słowem, a dzieci otrzymały od nas po małym symbolicznym lizaczku.
Tak to był piękny dzień..pełen uśmiechu i dobrego serca.
"Uśmiech najlepszą, najkrótszą jest drogą do szczęścia, do ludzkich serc"
to był dla nas największy prezent tego dnia roześmiane, szczęśliwe twarze innych ludzi.
No to tyle
Dzieki Wszystkim za wspaniały teren:*:*, do następnego.
Ahoj Przygodo!!!